Wiele osób czekało na test reprezentatywności WIBOR, bo uważało, że testu nie będzie – w związku z czym kwestionowanie WIBOR będzie dużo prostsze. Tymczasem test się pojawił i dla laika, który się nie zna na zagadnieniach związanych ze wskaźnikami, tezy w nim zawarte mogą wydawać się logiczne. Jednak osoba która interesuje się kwestiami i rozumie mechanizm działania WIBORu wie, że wyniki testu reprezentatywności to wielka lipa. KNF od wielu miesięcy wykazuje stronniczość i jego zadaniem nie jest przedstawianie prawdy tylko dbanie o stabilność sektora finansowego. No i niestety nie da się udowodnić na liczbach, że metoda odzwierciedla realia gospodarcze, bo tych realiów po prostu nie ma. Sam KNF akceptując metodę strzelił sobie w kolano bo teraz musi bronić swoją pierwotną decyzje. Z pewnością WIBOR w przyszłości będzie weryfikowany przez ESMA, bo szykują się już osoby aby pytać czy WIBOR jest ustalany prawidłowo. A wykonany test tego nie potwierdza.
Oto nasza ocena testu reprezentatywności wykonanej przez GPW Banchmark:
Niezrozumiałość tego tekstu są porażająca. Ktoś kto pisał to opracowanie widać, że sam nie wierzył w to co pisał bo w tekście nie ma spójności. Język jakim jest napisany nie jest zrozumiały dla większości ludzi (nawet z wykształceniem wyższym i przygotowaniem zawodowym w finansach). Wypowiedzi konstruowane są w taki sposób, aby osoba czytająca test wymiękła i uznała, że z WIBOR jest wszystko ok – skoro nie rozumie co w teście jest napisane.
W fazie końcowej (przedostatni akapit na stronie 4) GPW Benchmark wskazuje, że to KNF ocenił, że WIBOR jest reprezentatywny. A skoro KNF ocenił to wszystko jest OK – BMR wymaga jednak aby administrator dokonał analizy i wydał taką ocenę a KNF jedynie ta ocenę potwierdził. To jest zadanie administratora a nie zganienie odpowiedzialności na nadzorcę.
We fragmencie o 'utracie odporności’ w przypadku jakiejkolwiek zmiany – argument jest kuriozalny. Oznaczałoby to, że jest tylko jedna metoda (obecna) na wyznaczenie WIBOR…. i wiemy że obecna metoda jest idealna.
W całym tekście nie ma nic o zgodności poziomów wskaźnika WIBID lub WIBOR z procesem gospodarczym lub transakcjami…..a przecież to jest istotą pomiaru – przecież wskaźnik nie mierzy ilości sztuk czy wolumenów tylko oprocentowanie!
Zgodnie z Ustawą z dnia 23 marca 2017 r. o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami (Art. 32. 1.) klient ma prawo do weryfikowalności wskaźnika – a z tego opracowania (i innych, w tym z dokumentów KNF) to nie wynika.
W preambule autorzy wprost przyznają, że celem WIBOR jest „pomiar rynku niezabezpieczonych depozytów międzybankowych”, a więc czegoś co dla terminów pow. 1W nie istnieje od 15 lat…co potwierdzają statystyki (opublikowane przez GPWB, jak również już artykuły z 2009 roku na to wskazywały.)
W punkcie 1 przemycona jest sugestia, że brak reprezentatywności w chwili otrzymania zezwolenia nie przeszkadza w pozytywnej ocenie niezmienności tego faktu w późniejszym okresie. W tekście zasugerowano likwidację terminów 2W i 1Y, jednak kuriozalnie podano odmienne powody takiej propozycji – dla 2W jest to „brak stosowania” a dla 1Y „przesłanki statystyczne wynikające z oceny zasobności transakcyjnej” (eufemizm na „absolutny brak transakcji”). A przecież wiadomo, że banki także stosowały ten wskaźnik do ustalania oprocentowania kredytów hipotecznych (np. Getin Bank, Noble Bank) Nie poruszono problemu terminów 3M i 6M, gdzie jest ogromne zastosowanie a statystyki transakcyjne znikome.
W punkcie 6 chwalona jest „homogeniczność panelu”, co w praktyce oznacza, że wszyscy zachowują się tak samo (tzn. nie robią transakcji i kwotują wszyscy tak samo).
W punkcie 7 administrator wprost przyznaje, że jakakolwiek modyfikacja metody otworzy możliwość manipulacji – czyżby granica błędu była aż tak wąska – a skąd wiadomo, że teraz nie ma manipulacji (skoro granica jest wąska)?
W punkcie 8 administrator oświadcza, że nie istnieje metoda, która z jednej strony jest oparta o transakcje, a z drugiej zapewnia odzwierciedlenie rynku (PARADOKS). Ta kwadratura koła jest chyba dowodem na to, że błąd popełniono już w samych założeniach indeksu WIBOR/WIBID. Wobec tego mamy fundamentalne pytanie: Czy utrzymywanie wskaźnika, który bazuje na opisanej sprzeczności, jest zasadne?
W punkcie 10 jest akt kapitulacji administratora: ”transakcji jest mało i więcej nie będzie” i metodą na sanację tego stanu rzeczy jest zaliczenie kwotowań wiążących do kluczowych elementów metody. Zasadne wydaje się pytanie: dlaczego wcześniej te kwotowania nie były kluczowe?
W całym materiale nie ma odniesienia do oprocentowania transakcji (bo z tabel widać, że jakieś są) do tego co pokazuje WIBOR/WIBID. Brak jest kompletnie stwierdzenia (zweryfikowania) że oprocentowanie pokazywane przez wskaźnik jest reprezentatywne dla realiów gospodarczych.
W teście brak jest weryfikacji słuszności spreadu 20 bp (WIBOR/WIBID) – jest to element metody, który istotnie wpływa (limit spreadu) na wartość wskaźnika.
Jak wiemy transakcje depozytowe między bankami są zawierane po innych cenach niż z panelu i sam test także nie odnosi się do tych cen. A KNF najprawdopodobniej tez nie badał zjawiska czym powinien się zainteresować.
Oto nasza ocena co do wcześniejszego komunikatu KNF:
Komunikat KNF zupełnie nie odnosi się do WIBID – tylko przywołanie w stopce Regulaminu WIBOR i WIBID. KNF unika słowa rynek depozytów międzybankowych. Co prawda jest potwierdzenie, że WIBOR posiada zdolność do pomiaru rynku oraz realiów gospodarczych, do których pomiaru został on powołany…ale nie wiadomo czy takie realia reprezentowała (czas przeszły dokonany). Metoda WIBOR/WIBID jest z gruntu błędna – a przecież odpowiedzialnym za zatwierdzenie tej metody odpowiedzialny był KNF.